Dzisiaj w końcu coś innego niż kartki, bo czuję, że ostatnio trochę monotonnie się u mnie robi, a widownia chyba lekko przysypia ;-)
Przedstawiam kilka bransoletek szydełkowo-koralikowych, które ostatnio wyszły spod moich rąk. Bardzo lubię je robić, cóż na to poradzić...
Wszystkie powstały splotem sznura tureckiego z koralików Toho z wyjątkiem jednej...
Ta w kolorze ecru jest zrobiona z koralików pochodzących z rozwalonego naszyjnika z Jablonexu (Mamo, Ty wiesz o co chodzi), sporo mi ich jeszcze zostało, wystarczy na kolejne ozdoby
A tu pozostałe "gwiazdy", w kolorze hematytu:
... i chabrowa z dodatkiem złota
I jeszcze takie, bo już sama nie pamiętam czy je już pokazywałam, czy jeszcze nie...
A najlepsze jest to, że ciągle powstają kolejne. Tak sobie ostatnio myślę, że najchętniej zatrudniłabym jakiegoś nadwornego fotografa, który by mi wszystko fotografował na bieżąco, bo sama nie nadążam :-)
Ta ecru z tą hematytową stworzyłyby duet idealny!
OdpowiedzUsuńKrysiu! Zgłaszam się na Twojego nadwornego fotografa, liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej kandydatury :D
sa bardzo ładne, bedą idealne na lato
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńależ one wszystkie piękne :)
OdpowiedzUsuńPiękne wszystkie :DDD
OdpowiedzUsuńWszystkie świetne, ale wpadła mi w oko ta czarna. Te matowe i błyszczące koraliki fajnie ze sobą pasują;)
OdpowiedzUsuńAż żałuję,że nie umiem takich bransoletek zrobić!!Są piękne!!
OdpowiedzUsuńCo jedna, to piękniejsza!
OdpowiedzUsuńrewelacja! Piękne są! Ale faktycznie- ta czarna ma coś w sobie!Buziaki!
OdpowiedzUsuń"P S I K U S ;)"
OdpowiedzUsuń