Strony

piątek, 21 listopada 2014

Na tapczanie leżą ... róże

Na tapczanie, a właściwie na kanapie... leżą poduszki w róże, które zaczęłam dziergać dla jednej z blogowych koleżanek kiedy lato było jeszcze w pełni. Ech, stare dobre czasy ;-) Trochę mi zeszło, ale w końcu w połowie jesieni były gotowe.





Poszewki są dwie, w wymiarach 40x40 cm, wykonane z włóczki akrylowej Kotek w kolorach beż, zieleń i bordo (wedle zamówienia) na szydełku 3,5 mm.

Odpowiadając na pytania już zadane oraz uprzedzając kolejne, piszę: nie, nie ja wymyśliłam wzór. Kurs na zrobienie takich wzbogaconych kwadratów babuni widziałam na kilku blogach, ale (najprawdopodobniej) pierwowzór znalazłam na blogu mojej imienniczki kryska studio, a bardzo przejrzysty kursik na to, jak zrobić takie kwadraty znajdziecie TUTAJ. Mnie bardzo spodobała się historia wspomniana przez autorkę bloga - dawno temu w jej ręce wpadła poduszka z takim wzorem, długo przeleżała zapomniana na strychu, aż w końcu Kryska postanowiła rozgryźć szyfr babuni i wskrzesić wzór :-)

Róże są trójwymiarowe, co dodaje poszewkom uroku i "życia":




 Na mojej kanapie wyglądają tak:


Ale to jeszcze nic! Zobaczcie jak prezentują się w swoim środowisku docelowym, czyli na kanapie w róże w domu hubki38. Czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce dla nich? :-)






A wszystko zaczęło się od tego, że wygrałam konkurs na najfajniejszą paczuszkę w ramach wymianki Mięta/Limonka (dla przypomnienia TUTAJ o tym, co to było). Organizatorka, czyli Ewa vel hubka38 skontaktowała się ze mną pytając jednocześnie, czy mogłabym wydziergać poszewki na jej różaną kanapo-wersalkę. Widząc oczyma wyobraźni moje róże na jej różach zareagowałam entuzjastycznie, co poskutkowało wspaniałą wymianką i serdeczną blogową znajomością ciągnącą się do dzisiaj.

O tym co oprócz poszewek wysłałam hubce możecie przeczytać TUTAJ. A poniżej prezentuję cudowności, które w zamian dostałam od Ewy, bez zbędnych słów, bo biżuty mówią same za siebie, są piękne!










Cała sterta przydatnych materiałów, z których jestem niezwykle zadowolona:


Oraz zawartość miętowo-limonkowej nagrody:


Ewo droga, po raz wtóry bardzo Ci dziękuję za tą wspaniałą wymiankę, to nasza pierwsza taka "akcja", ale już wiemy, że nie ostatnia!!! :-)

I jeszcze z innej beczki, chciałabym zachęcić do wzięcia udziału w aukcjach charytatywnych, w których fantami, oprócz wielu innych wspaniałych podarków, są również moje twory.

Szydełkowe pierogi i martioszkę można wylicytować na aukcji dla Nadii TUTAJ  (aukcja trwa tylko do 24 listopada)



Komplet świątecznych karteczek znajdziecie na licytacji dla Julki TUTAJ (aukcja trwa do 25 listopada)



poniedziałek, 17 listopada 2014

Wyróżnienie

Zostało mi przyznane wyróżnienie Creative Blog Tour.






A nominował mnie nie kto inny jak Lady Fanaberia. Bardzo dziękuję i  ogromnie się cieszę, że to właśnie mnie przypadł ten zaszczyt :-) Tym bardziej, że Lady Fanaberia to niezwykła osoba, która tworzy wielkie dzieła w miniaturowej skali. Słynie z tego, że potrafi stworzyć zarówno coś z niczego jak i coś z wszystkiego :-) Jest osobą niezwykle pomysłową, kreatywną, ambitną, a przy tym przekorną i upartą, dobrze o tym wiem, ponieważ na co dzień mam przyjemność być jej siostrą :-) Jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie odwiedził jej bloga, błyskawicznie odsyłam TU.

A poniżej kilka z moich ulubionych prac Lady Fanaberii. 

Miniaturowa pasmanteria z maleńkimi kłębuszkami włóczek, malutkimi guziczkami i wszelkimi innymi drobiazgami, które każda szanująca się pasmanteria mieć powinna




Miniaturowa piwnica (tutaj tylko fragment)



Pierożki, bułeczki i inne smakołyki jako fragment większego projektu




Tzw. "bookend", ten akurat w klimacie bożonarodzeniowym



I coś z najnowszej kolekcji wyposażenia agd, czyli "must have" każdej porządnej kuchni




A teraz czas na pytania i moje odpowiedzi. Żeby było ciekawiej, postanowiłam okrasić je niepublikowanymi dotąd zdjęciami moich prac, niektóre z nich powstały już jakiś czas temu, inne całkiem niedawno, ale nie miałam jeszcze czasu (i pewnie już go nie znajdę) na bliższą ich prezentację na blogu. Uwaga - niektóre fotki mogą być bardzo zaskakujące, nawet dla moich stałych czytelników :-)


1. Nad czym obecnie pracuję? 
To nie jest dobre pytanie :-)  Pracuję bowiem nad wieloma rzeczami równocześnie, jest ich kilka, a może nawet kilkanaście, nie liczyłam, ale praktycznie nie mogę zdradzić szczegółów dotyczących żadnej z nich. Jestem w trakcie przygotowywania niespodzianek i prezentów dla rodziny, koleżanki, sąsiadki, dziewczynki z podwórka ...  Może powiem tylko tyle, że mój największy projekt w tym miesiącu to prezent dla mającej się lada dzień urodzić dziewczynki, zdradzę tylko że jest bardzo czasochłonny i kolorowy, ale za chwilę będzie już ukończony! 






2. Czym moja praca różni się od innych w tej branży?
Hmm, trudne pytanie... Myślę, że wiele moich prac cechuje entuzjastyczne podejście do kolorów :-) Poza tym są one wyrazem mojej radości życia i optymizmu. Dodam jeszcze, że często tworzę z przekory i z  przymrużeniem oka. Oprócz tego , wielu nabywców i osób obdarowanych moimi tworami podkreśla perfekcję wykonania, ale co ja tam się będę chwalić...





3. Dlaczego piszę bloga o tym co tworzę?
Bo lubię, chcę i jak się okazuje... potrafię to robić :-)
Pisałam o tym niedawno we wpisie "Dlaczego bloguję?", zatem bliżej zainteresowanych odsyłam TUTAJ



4. Jak odbywa się mój proces tworzenia?
Mój proces tworzenia zaczyna się w głowie. Moja łepetyna nieustannie pęka od nadmiaru pomysłów i projektów, chyba nigdy w życiu nie będę narzekać na tzw. "brak weny" czy "zbyt mało pomysłów", te pojęcia są mi całkowicie obce. Pomysły przychodzą mi do głowy cały czas, nawet wtedy, kiedy śpię. Próbuję zapamiętywać najlepsze z nich, od niedawna je zapisuję i porządkuję i kiedy tylko znajdę chwilę wolnego czasu- tworzę, tworzę, tworzę. Ostatnio tego czasu mam jak na lekarstwo, pozostają mi tylko  godziny późnowieczorne, kiedy do miotam się i uwijam jak w ukropie, żeby zrealizować przynajmniej ułamek moich planów. A kiedy w końcu  kładę się spać, mój mąż pyta mnie "no i jak tam, udało ci się zrobić wszystko co chciałaś?" takie pytanie mocno działa mi na nerwy, ponieważ ja nigdy nie zdołam zrobić WSZYSTKIEGO co chcę!




I jeszcze kilka zdjęć, bo pytania mi się skończyły, a fotki zostały :-)






A teraz ogłaszam wszem i wobec, że do nagrody Creative Blog Tour nominuję niniejszym Greenfrog, czyli Sandrę, której dzieła mogliście już nie raz u mnie oglądać i podziwiać , ale to tylko kropla w morzu, o wiele więcej można zobaczyć na jej blogu, czyli TU. Ja osobiście zadaję sobie pytanie: jak to możliwe, że w tak młodym ciele i duszy drzemie aż tyle talentów? Poza tym zapamiętajcie moje słowa - jeszcze usłyszycie o Sandrze, ponieważ stanie się najsłynniejszym wytwórcą fantazyjnych wypieków w Polsce.











 Obok takich cudów nie można przejść obojętnie! Poza tym  ręka w górę - kto potrafi upiec tort w kształcie joysticka?

czwartek, 13 listopada 2014

Craftshow Showtime

Jakiś czas temu (już prawie cztery tygodnie, rety, jak ten czas leci!) miałam WIELKĄ przyjemność być na Craftshow w Krakowie. To rodzaj imprezy dla rękodzielników, podczas której organizowane są różnego rodzaju warsztaty, a sklepiki z artykułami do rękodzieła rozkładają swoje stoiska i kuszą, kuszą... Jak było? Trudno opowiedzieć w kilku słowach, to było po prostu SZALEŃSTWO, prawdziwy SZOK, istny SZAŁ! :-)

Podczas tego wydarzenia miałam ogromną przyjemność wzięcia udziału w warsztatach pod okiem Ani Hababickiej, znanej jako Encza, poświęconych tworzeniu przestrzennych kartek okolicznościowych. Jestem bardzo zadowolona, bo dużo się nauczyłam, a obserwowanie prowadzącej - tego z jaką łatwością i wprawą obchodzi się z papierem, jak zręcznie i śmiało tworzy przepiękne kompozycje, a przy tym z wielką życzliwością  i cierpliwością dzieli się swoją wiedzą z mniej doświadczonymi scraperami było bezcennym doświadczeniem.

Dobrze, dość już gadania. Pokazuję co udało mi się zrobić podczas warsztatów:



Oto dwie kartki świąteczne. Pierwsza delikatna, z przewagą bieli, w zbliżeniu wygląda tak:




Główny morał z lekcji wykonywania kartek brzmi: warstwy, warstwy, warstwy. Tutaj widać lepiej z ilu warstw składa się moja karteczka, chociaż trzeba Wam wiedzieć, że i tak, w porównaniu z dziełami innych uczestniczek kursu, moja kartka prezentuje się pod tym względem dość skromnie:






W rzeczywistości wygląda to jeszcze bardziej spektakularnie, świetna sprawa z tymi warstwami. Jest tylko jedno duże "ale" - zastanawiam się po co tworzyć kartki, których nie da się wysłać? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby wszystkie te przyklejone elementy pozostały na swoim miejscu wysłane w kopercie za pośrednictwem naszej kochanej Poczty Polskiej... O ile w ogóle wcześniej zmieszczą się do koperty :-) Poza tym doszłam do wniosku, że taki bałaganiarsko-spontaniczny styl jest wybitnie nie w moim stylu, ja wszystko muszę mieć dokładnie rozplanowane i przycięte co do milimetra. Przykładowo miętoszenie, rozdzieranie i strzępienie wstążeczki, która ozdabia kartkę  (wszystko za radą i pod okiem Enczy),  przyprawiło mnie niemalże o palpitacje serca.

Druga kartka w nieco innym stylu, miało być "vintage" i wyszło tak:





Jeszcze kilka miesięcy temu pomyślałabym: ojej, jakie to zniszczone! Teraz takie wykończenie  bardzo mi się podoba i wreszcie dowiedziałam się jak to się robi:





Ogólnie, do tej pory styl vintage nie leżał zbytnio w moim guście - zawsze wolałam, żeby wszystko było bardziej kolorowe, ale radykalnie zmieniłam zdanie i plany na moje mające niebawem powstać karki świąteczne dla rodziny i przyjaciół, mam zamiar zrobić właśnie takie -  w bardzo stonowanych barwach, postarzone.

Obie karteczki raz jeszcze:



I jeszcze pokażę co sobie kupiłam w sklepikach z materiałami do scrapbookingu, chociaż to co widać na fotce to tylko część, mały fragmencik moich zdobyczy :-) Tak sobie myślę, że gdyby Święty Mikołaj czy Aniołek zastanawiali się nad prezentem dla mnie, papiery, tudzież inne drobiazgi do scrapbookngu byłyby świetnym pomysłem!



A zatem w najbliższym czasie można spodziewać się większej ilości kartek mojego autorstwa, ostrzegam lojalnie :-)

czwartek, 6 listopada 2014

Matrioszka do matrioszki, czyli podsumowanie wymianki

Pozostaję w nieco rosyjskich klimatach. Bohaterka dzisiejszego dnia wygląda tak:



Ale po kolei. Wzięłam ostatnio udział w "Wymiance z Martioszką" organizowanej przez Majalenę. Moją wymiankową parą została MammaMai, czyli Monika z bloga Zakątek (nie)zwykłych pomysłów

Najpierw zaprezentuję, co dostałam od Moniki. Oto przeuroczy notesik z haftem krzyżykowym-matrioszką, ozdobiony szydełkowym kwiatkiem. Od chwili, kiedy go dostałam, stał się moim "kreatywnikiem", w którym zapisuję pomysły, inspiracje i twórcze plany, właśnie czegoś takiego mi brakowało!





Poza tym śliczny obrazek z guzików...





...komplet biżuterii, aż trzy pary kolczyków i bransoletka...


... oraz śliczna karteczka


I jeszcze przydatne drobiazgi - zestaw papierów do scrapbookingu w pięknych, stonowanych kolorach (część z nich już poszła w ruch), koraliki Toho oraz coś na osłodę :-)




A teraz to, co ja przygotowałam dla MammyMai. Oto szydełkowa matrioszka. Jej wnętrze stanowi pusty słoiczek po kremie, matrioszka jest zatem otwierana i można w niej trzymać przydatne drobiazgi, guziki, albo... tak jak zrobiła to córeczka Moniki - cukierki.




Dwie szydełkowo-koralikowe bransoletki w ulubionych kolorach nowej właścicielki, jedna z nich z zawieszką-matrioszką


Dwie bransoletki z kolorowych rzemyków, tu znowu pojawia się matrioszka



Szydełkowe ubranko na mydełko


Karteczka w nieco ekstrawaganckich kolorach



oraz garść materiałów do twórczego szaleństwa



Dorzuciłam jeszcze oczywiście coś na ząb i coś do kubka, a całość prezentowała się tak:


Wymiankę uważam za bardzo udaną, serdecznie dziękuję Monice za fantastyczne upominki, a Majalenie za organizację wymianki!

Teraz zabieram się za przygotowywanie prezentów na wymianki świąteczno-noworoczne!