Czas na przedstawienie kolejnego raportu o stanie swetra dzierganego pod hasłem "Otul jesień". Moja nieulubiona pora roku nieuchronnie się zbliża, mój sweter za to nabiera kształtów swetra. Kilka dni temu osiągnął wreszcie stadium kamizelki i wygląda tak:
Wszystko poszło gładko, teraz zabieram się za rękawy. Mam nadzieję wypełnić misję i ukończyć go na czas bez większych problemów. Jak dotąd problemów nie było, ale po drodze pojawia się masa "przeszkadzaczy", które skutecznie odciągają mnie od dziergania tegoż sweterka, o jednym z nich opowiem niedługo :-)
A na deser coś z innej beczki. Wiecie, jedną z zalet zamążpójścia jest fakt pozyskiwania nowej rodziny. Tak się składa, że nie mam już na świecie żadnej swojej babci, ale odkąd wyszłam za mąż znowu jedną mam! :-) I to jaką fajną! Zobaczcie, wszystko zaczęło się od tej spódniczki. Uszyła ją babcia mojego męża (czyli moja pozyskana babcia) dla swojej prawnuczki, czyli mojej córeczki:
Spódniczka a'la góralska, własnoręcznie uszyta na maszynie.
Tak mi się spodobałam, że poprosiłam babcię o taką dla siebie. I patrzcie co dostałyśmy:
Jedna duża, druga mała, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. W najmodniejszym stylu modern folk :-) Wyglądamy w nich obłędnie, są idealne do lansowania się na krakowskim Rynku! :-)
Fantastyczne spódniczki :)
OdpowiedzUsuńNono, sweter faktycznie "nabiera kształtów" :)
OdpowiedzUsuńa spódniczki boskie! zazdraszczam :D
Chciałam napisać to samo co Beva, spódniczki są ekstra! Będziecie w nich świetnie wyglądać. Najchętniej zobaczyłabym na fotce! :) A kamizelka wyszła Ci ładniejsza niż moja kombinowana (chodzi mi o górę). No prześliczne te spódniczki. :)
OdpowiedzUsuń